Obie kobiety skradały się z boku domu, powietrze było gęste od napięcia i rosnącego niepokoju. Gdy zbliżyły się do podwórka, oczom Susan ukazał się zarys małej, samotnej szopy. Spowita w ciemności, wywołała niewytłumaczalny dreszcz na jej kręgosłupie.
„Sprawdzę szopę – szepnęła, a jej głos zdradzał niepokój. Ruby podążyła za nią, zbliżając się do szopy. Susan zawahała się, jej ręka drżała nad klamką, zanim pchnęła drzwi.