Dziadek wślizguje się do zagrody dla szympansów – to, co obserwują strażnicy, jest zdumiewające!

Zookeeperzy opuścili swój sprzęt, patrząc z niedowierzaniem. Koko pozostał w pozycji siedzącej, jako cichy strażnik, ustawiając się pomiędzy Arthurem a resztą ciekawskiego oddziału. Nie groził mężczyźnie, tylko go osłaniał. Jeden ze starszych opiekunów poczuł ścisk w gardle – dokładnie wiedział, co się dzieje.


Zaledwie miesiąc wcześniej Koko stracił swojego wieloletniego towarzysza, matriarchę oddziału, w wyniku nagłej choroby. Patriarcha był pogrążony w żałobie, izolując się od oddziału i odmawiając jedzenia. Personel monitorował jego pogarszający się stan zdrowia z rosnącym niepokojem.


Teraz, widząc go z upadłym starcem, było tak, jakby przełącznik został przełączony. Jego oczy były jasne, postawa opiekuńcza i po raz pierwszy od tygodni wydawał się zaangażowany i celowy. Ten wątły, przerażony człowiek obudził w nim potężne instynkty opiekuńcze. Zadbał o to, by mężczyzna poczuł się jak w domu, zapraszając młodzieńca, by go przytulił.