Desperacko szukając pozorów normalności, pomógł matce w opiece nad bliźniakami. Biorąc jedno niemowlę w ramiona, podczas gdy ona tuliła drugie, ich jednoczesne wysiłki zdawały się przynosić pewną dozę spokoju niespokojnym noworodkom.
Poczekalnia, zaskakująco pozbawiona innych lokatorów, oferowała im prywatne sanktuarium. Czy ta samotność była łutem szczęścia, czy też miała coś wspólnego z płaczącymi dziećmi? Pradeep był tak pogrążony w swoich burzliwych myślach, że drgnął lekko, gdy w końcu zauważył ponowne pojawienie się lekarza.