I w końcu zrozumiała, co prawie źle oceniła: Ranger nie był zagrożeniem. Był tarczą. Obrońcą, którego nie wiedziała, że potrzebuje. Emily zamknęła oczy, wyszeptała chwiejną modlitwę i czekała na moment, w którym będzie mogła mu wreszcie powiedzieć: „Uratowałeś ją. I nigdy tego nie zapomnę”