Słońce już wstało, pnąc się coraz wyżej. Jego światło odbijało się od wody, sprawiając, że mrużył oczy. Zauważył, że było ciszej niż zwykle. Normalnie nad głową krążyłyby mewy, ale dziś tylko kilka ptaków krążyło w oddali. Coś w tym bezruchu było nie tak.
Wrócił myślami do poprzednich sezonów. Połowy spadły. Może to przełowienie, a może ryby przeniosły się dalej. Wyciągnął też więcej plastiku – torebek, opakowań. To było zniechęcające.