Wszyscy zamierają z przerażenia, gdy do szpitala wchodzi niedźwiedź niosący małego chłopca

Ochrona zablokowała automatyczne drzwi, tworząc twardą granicę. Dwóch funkcjonariuszy postawiło przenośne słupki, utrzymując personel z tyłu. „Żadnych rzutek, chyba że na polecenie” – powiedział przełożony przez radio. Niedźwiedź pozostał nieruchomy, jakby żółte linie zatoki miały szczególne znaczenie. Woda kapała z jego pyska cierpliwymi, niespiesznymi strużkami.

Anika weszła do środka, zdjęła mokrą kurtkę, po czym zatrzymała się przy szybie wewnętrznego przedsionka, by wyjrzeć na zewnątrz. Zwierzę trzymało się swojego stanowiska pod baldachimem, jakby na zlecenie. „Kawał dobrej roboty – powiedziała, wchodząc do Trauma One. „Niech zatoka będzie zabezpieczona. Musimy za wszelką cenę zapobiec infekcji