Tego popołudnia przyszedł telefon. Diane ponownie zakłóciła zajęcia pani Connors – tym razem odmawiając czytania na głos, gdy została wyróżniona. „Ona kpi z autorytetu” – powiedziała, jej ton był przeplatany pogardą. Carol szybko przeprosiła, powstrzymując wzbierający w niej gniew. Zbyt dobrze znała swój głos: kadencję łobuza.
Kiedy Diane wróciła do domu, była wściekła. „Nawet nie próbowała tego ukryć” – warknęła. „Chciała mnie zawstydzić. Chciała, żeby wszyscy się ze mnie śmiali” Carol zacisnęła usta, słuchając bez przerwy. Pomyślała o swoich własnych czasach szkolnych, kiedy śmiech był równie głęboki jak słowa.