Wcisnęła play i obejrzała ziarnisty czarno-biały obraz. Przez kilka minut nic się nie poruszyło. Krzaki siedziały bez ruchu, noc była niezakłócona. Szybko przewinęła do przodu, zerkając na znaczniki czasu – 1:30, 2:00, 2:45. Nic. Jej klatka piersiowa zaczęła się zapadać. A potem, tuż po 3:00 – ruch.
Rose zamarła. Za krzakami stokrotek grube żywopłoty drżały tak lekko, że ledwo było to zauważalne. Pochyliła się bliżej. Przez chwilę nic się nie działo. Potem niewyraźna postać przemknęła przez kadr, nisko nad ziemią, poruszając się szybko. Oddech uwiązł jej w gardle, a palec zawisł nad przyciskiem pauzy.