Daisy skuliła się wśród nich, jakby nie minął żaden czas. Tygrysy usadowiły się obok niej, mrucząc wibracje, które wstrząsnęły ziemią. Zachary przetarł twarz, przytłoczony. Wątpił, bał się, a może nawet zdradził ich, wymuszając separację. A jednak znów byli razem, pisząc historię wykraczającą poza naukę i rozsądek.
Tej nocy, gdy światła w zoo przygasły, a tłum się rozproszył, Zachary został z tyłu. Daisy spała wtulona między giganty, które wychowała, a ich paski lśniły w świetle księżyca. Stał przy szybie, łzy zasychały mu na policzkach, szepcząc: „Nigdy nie zapomniałaś” I choć raz uwierzył w cuda.