Sąsiedzi i nieznajomi jeden po drugim wkraczali na jej ganek. Niektórzy mieli ze sobą latarki, inni buty turystyczne i zdeterminowane twarze. Serce Samanthy skręcało się z wdzięczności. Nie spodziewała się tego – nie sądziła, że tak wielu ludziom będzie na tym zależeć. Ich widok podniósł ją, choćby nieznacznie, z ciężaru przygniatającego jej klatkę piersiową.
Grupa poszukiwawcza szybko zastanowiła się, od czego zacząć. Najwyraźniejsza wskazówka pochodziła od nastolatka, który wcześniej wysłał jej wiadomość: widział orła lecącego w kierunku gęstego lasu graniczącego z miastem. Nie mając lepszego kierunku, zgodzili się – las będzie ich pierwszym polem bitwy.