Walcząc na oślep, ludzie zaczęli potykać się o korzenie i ślizgać na wilgotnej ziemi. Samantha usłyszała przekleństwa, zobaczyła chwiejące się i upadające we mgle postacie. Rozległ się ostry krzyk, gdy ktoś skręcił kostkę. Latarki kołysały się i opadały, głosy wznosiły się w gniewie i strachu. Grupa szybko się rozpadała.
„To szaleństwo – mruknął ktoś ostro. „Niczego tu nie znajdziemy Inny głos warknął: „Skończyłem z ryzykowaniem karku dla zagubionego kota” Samanta wzdrygnęła się na ich słowa, czując, jak wbijają się w jej klatkę piersiową, ale szła naprzód, zaciskając zęby przed zdradą, która rozkwitała za jej plecami.