„Tam!” Zawołała Samanta, wskazując. Grupa podbiegła do niej, wyciągając szyje w górę. Szopa jęczała pod ciężarem gniazda, ale trzymała się mocno. Oczy Alexa rozszerzyły się. Bez wahania wraz z dwójką innych rzucił się w stronę szopy, szukając czegoś, na co mogliby się wspiąć.
Stara, zwietrzała drabina opierała się zapomniana o przeciwległą ścianę. Alex chwycił ją, sprawdził jej wytrzymałość i zaniósł z powrotem. Ostrożnie oparli ją o bok szopy, dostosowując kąt. Samantha ledwo odważyła się oddychać, gdy Alex ustabilizował drabinę i skinął na jednego z młodszych mężczyzn, aby wszedł na górę.