Przyłapał się na zbyt długim wpatrywaniu się w Ethana, w kąty jego twarzy. Czy linia szczęki należała do ojca Claire? A może kogoś innego? Każde podobieństwo wydawało się śliskie. Śmiech Leo niegdyś wywoływał uśmiech na jego twarzy, a teraz go drażnił. Czyim naprawdę jesteś synem? Daniel nienawidził siebie za to, że w ogóle o tym pomyślał.
Stare wspomnienia powróciły, nagle złowieszcze. Claire śmiejąca się z wiadomości tekstowych, których nigdy nie udostępniła, przeciągające się pożegnania na imprezach, niejasne wyjaśnienia dotyczące podróży służbowych. Rzeczy, które kiedyś odrzucił, teraz nabrały mocy dowodowej. Jego umysł odtwarzał je w nieskończoność, jakby układał puzzle, których obrazu bał się zobaczyć.