Dwa niedźwiedzie zapędziły ją do lasu – to, co znalazła, było druzgocące

„Bliżej niż wcześniej. Myślę, że się ślizga. Jest zmęczona. Spróbuję wieczorem Ostatnia strona była pusta, z wyjątkiem plamy brudu lub zaschniętej krwi w dolnym rogu. Evelyn zatrzasnęła dziennik. Powoli podniosła wzrok i zauważyła, że niedźwiedzica matka obserwuje ją z drugiej strony polany.

Nie z wrogością, ale z czymś bliższym wyczerpaniu. Pod nią ziemia była naruszona. Zdeptana. Jakby ktoś tu kiedyś stał… i został przepędzony. Większy niedźwiedź syknął i zaczął chodzić po linii drzew, niespokojny. Wiadomość była jasna. Było więcej do znalezienia. Więcej do zrozumienia. I potrzebowali jej pomocy.