Dwa niedźwiedzie zapędziły ją do lasu – to, co znalazła, było druzgocące

Powietrze było rześkie i unosił się w nim delikatny zapach jesieni, a ulice żyły już szumem miejskiego życia. Zwykły szum samochodów, sporadyczne okrzyki sprzedawców i odgłosy kroków nadawały ton nadchodzącemu pracowitemu dniu.

Jej umysł wędrował do spraw, które musiała załatwić. Przystanek w bibliotece, zakupy spożywcze, może nawet szybka wizyta w kawiarni, w której lubiła pić poranną kawę. Nic nadzwyczajnego. To był po prostu kolejny dzień.