Kolejny sweter, grubszy szalik, a nawet parę starych rękawic ogrodniczych w nadziei, że zapewnią jakąś ochronę. Czuł się nieporęczny i sztywny, niepewny wyniku tej bitwy. Ale nie mógł siedzieć bezczynnie.
Alan ponownie wyszedł na zewnątrz, zimno szczypało go w twarz, gdy szedł na podwórko. Tym razem poruszał się powoli, ostrożnie, zachowując dystans. Kot wciąż tam był, a jego ciało było skulone.