Raymond chwycił za telefon stacjonarny i wybrał numer Animal Control. Po kilku dzwonkach odpowiedział zmęczony głos. „Westbury Animal Services – tu Diane” Wyjaśnił wszystko – jak został zaalarmowany przez sąsiadkę, co zobaczył na podwórku, mróz, rozmiar zwierzęcia i jego bezruch.
Diane wypuściła długi wydech. „Będę z panem szczera. Przy tej burzy drogi są ledwo przejezdne. Zawiesiliśmy większość pickupów. Ale… – zawahała się – wyślę zgłoszenie, na wypadek gdyby ktoś był jeszcze w pobliżu.