Czekali pod parasolami, podczas gdy deszcz powrócił w cienkich, ukośnych płatach. Valorian nie drgnął, tylko wpatrywał się w ciemną dziuplę za drzewami. „Myślisz, że rozpozna faceta, jeśli go przyprowadzimy? – zapytał młodszy detektyw. „Nie zdziwiłbym się – odparł przewodnik. „Byłby w stanie go wywęszyć”
Kiedy przybył zespół dowodowy, Valorian stał cicho z boku, obserwując, jak pakują opakowania po cukierkach, kawałki liny i podarty pasek materiału, który wyglądał na zbyt mały, by być kocem. Deszcz zamienił błoto w lustro. Gdzieś za chmurami dzień chylił się ku zmierzchowi.