Później dziewczynka przebudziła się we śnie, a jej głos przerwał ciszę. Ponownie wyszeptała „Max”, ale tym razem słowo drżało ze strachu, jakby wołała kogoś, kogo już straciła. Manny zauważył, że odruchowo pogłaskała psa po głowie. Zastanawiał się, czy to Max był psem.
Pielęgniarki wspominały, że pies warczał za każdym razem, gdy drzwi szpitala otwierały się z sykiem, chodząc tak, jakby spodziewał się niebezpieczeństwa. Jego niepokój był wystarczająco silny, by zarazić personel. Manny zastanawiał się przez chwilę nad głęboką więzią, jaka nawiązała się między psem a dzieckiem.