Ale coś było nie tak. Ściana pozostawała nienaturalnie zimna. Listwy przypodłogowe były lekko wilgotne. A zapach, ziemisty, ciężki, gromadził się najsilniej tam, gdzie pomiary upierały się, że nie ma nic niezwykłego. A jednak… nie wydawało się płytkie. Wcale.
Daniel odsunął się od ściany, a taśma miernicza zwisała mu w dłoni. „Osiem cali – mruknął. „Każdy pomiar mówi o ośmiu calach. Ale to… Ponownie przycisnął dłoń do płyty gipsowo-kartonowej. „Czuję się jak w lodówce