Choć sytuacja była daleka od ideału, postęp był widoczny. Pewność siebie Natalie rosła, gdy pracowała nad samowystarczalnością, a śmiech dzieci powrócił na ich niegdyś niespokojne twarze. Obserwując je, Peter poczuł spełnienie, którego nie doświadczył od dłuższego czasu.
Pewnego wieczoru, gdy słońce zachodziło nad jego posiadłością, Peter zastanawiał się nad wszystkim, co się wydarzyło. Ból po zdradzie wciąż się utrzymywał, ale była też satysfakcja z tego, że rodzina odnalazła równowagę. „Nie takiego zakończenia się spodziewałem” – pomyślał – „ale może właśnie takiego potrzebowaliśmy”