Po ich wyjściu Evan nie mógł zasnąć. Za każdym razem, gdy zamykał oczy, widział nagranie – Larę przykucniętą obok domu, ukrywającą się przed nim, czekającą, aż wróci do środka, zanim boso pobiegnie ulicą. Obraz powtarzał się w kółko, aż zamazał się ze strachu.
Świt właśnie mył okna, gdy w końcu zadzwonił jego telefon. Głos funkcjonariusza był spokojny, wyważony. Nie znaleźli żadnych tropów z telefonu. Żadnych kontaktów, z którymi się kontaktowała. Żadnego oczywistego powodu, dla którego uciekła.