Byli razem od czasów liceum, ten rzadki rodzaj pary, która dorastała, nie oddalając się od siebie. Connor był stały, niezawodny, zawsze wiedział, kiedy mówić, a kiedy po prostu być obecnym. Ich miłość nie była dramatyczna ani zmienna. Była spójna, spokojnie intensywna – wspólny rytm, który trwał ponad dekadę.
Po ośmiu latach małżeństwa nadal trzymali się za ręce podczas oglądania telewizji, nadal całowali się przed wyjściem do pracy. Ich zdjęcia zdobiły korytarz – wyjazdy na narty, urodziny, leniwe niedzielne poranki przy kawie. Dla większości ludzi prowadzili wymarzone życie. Para, której się udało. I przez długi czas Julia też w to wierzyła.