Osierocony lampart pukał do jej drzwi każdego świtu. Pewnego dnia w końcu wpuściła go do środka

„Jeszcze nie – odpowiedział główny strażnik. „Ale teren został oczyszczony. Ktokolwiek tam był, uciekł, gdy tylko się zbliżyliśmy Jego spojrzenie przeniosło się na nią, spokojne, ale nie niemiłe. „Miała pani szczęście, panno Morrison. To, co pani zrobiła, było niebezpieczne. Następnym razem, proszę, zadzwoń do nas, zanim zaczniesz badać coś takiego”

„Myślałam, że to zrobiłam – powiedziała cicho. Westchnął, pocierając kark. „Później, tak. Ale nigdy nie powinnaś była zbliżać się do tej pułapki. Ten lampart mógł się na ciebie rzucić, a ci ludzie mogli zrobić coś gorszego Catherine nic nie powiedziała. Jej ręce lekko drżały, gdy krzyżowała ramiona.