Mama oddaje syna do adopcji, 18 lat później widzi swój naszyjnik w wiadomościach i zdaje sobie sprawę z błędu

Ta uparta część ożyła dziś wieczorem, oglądając powtórkę wiadomości. Był tam – niezmieniony, nietknięty przez lata, jakby świat zmówił się, by zachować go w nieskazitelnym stanie. Ale jak to się stało? I dlaczego teraz, po tak długim czasie? Te pytania ją dręczyły.

Pomyślała o tym, jak głos kotwicy drżał z podniecenia. Mówili, że miliony. Fortunę. Prawie się roześmiała. Wtedy myślała, że daje mu ładną bombkę, może coś trochę sentymentalnego. Nie wiedziała, że wysyła go w świat z czymś więcej niż sama miała.