Uprzejmy uśmiech recepcjonistki przygasł, gdy Mara wspomniała o naszyjniku. „Zazwyczaj nie śledzimy przedmiotów przekazywanych adoptowanym” – powiedziała. Ale coś w głosie Mari – być może jej desperacja zmieszana z przekonaniem – zdawało się przekonywać tę drugą. Zniknęła na zapleczu, zostawiając Marę samą ze swoimi kłębiącymi się myślami.
Recepcjonistka wróciła z zapieczętowaną kopertą. „Zwykle tego nie robimy – mruknęła, przesuwając ją po ladzie. W środku znajdowała się kserokopia listy inwentarzowej z transferu adopcyjnego – jeden wiersz brzmiał: srebrny wisiorek z niebieskim kamieniem. Ręce Mari zadrżały, gdy prześledziła słowa.