Odcinek został powtórzony, a kamera ponownie zatrzymała się na wirującym srebrze i głębokim błękicie. Pochyliła się, jej oddech stał się płytki. To nie była tylko biżuteria – to był element układanki, o którego braku nie zdawała sobie sprawy. A teraz spadł na jej kolana bez ostrzeżenia.
„Właścicielka poprosiła o zachowanie prywatności” – powiedziała kotwica – „i uszanowaliśmy to życzenie. Wiemy jednak, że naszyjnik nigdy wcześniej nie był pokazywany publicznie – aż do teraz” Mara zacisnęła palce na poduszce kanapy, a jej knykcie pobielały, gdy obraz ponownie rozbłysnął.