Sąsiad zapukał o 5 rano, mówiąc: „Nie idź dziś do pracy. Po prostu mi zaufaj” – w południe zrozumiał, dlaczego..

Dwóch agentów eskortowało Caldera obok Evana. Oczy Caldera, posiniaczone i płonące, wpatrywały się w niego. „Nie wygrałeś – wycedził Calder. Evan napotkał jego wzrok, niewzruszony. „Nie – powiedział cicho. „Prawda zwyciężyła Calder odwrócił wzrok, walka z niego uszła, zastąpiona czymś pustym i pokonanym.

Gdy Calder został wepchnięty do opancerzonego pojazdu, Evan poczuł w sobie dziwną zmianę – poranne przerażenie zastąpiła jasność. Nie był pionkiem w przypadkowym spisku. Był synem człowieka, który walczył o coś prawdziwego, coś niebezpiecznego i coś, za co warto było umrzeć.