Ostatnio zauważył, że wydawała się rozkojarzona, jej uwaga częściej się rozpraszała, a uśmiech był nieco rzadszy. Zrzucił to na karb obciążenia pracą, zmęczenia i ogólnego stresu. Byli solidni, powiedział sobie. Każda para miała takie okresy. Nie oznaczało to niczego poważnego.
Teraz, stojąc samotnie w ich mieszkaniu, z jej telefonem nieosiągalnym i ukrytym paszportem w niewytłumaczalny sposób zaginionym, żart nie wydawał się już zabawny. Serce waliło mu mocniej, w nieprzyjemnym rytmie. Powtórzył w myślach poranek, próbując ustalić, kiedy dokładnie wszystko zaczęło być nie tak.