Emeryt miał dość rowerzystów przejeżdżających przez jego podwórko – zaprojektował więc idealną pułapkę

Usiadł w fotelu na werandzie, nalał sobie herbaty i odetchnął. Taffy wspięła się na jego kolana, zadowolona. Po raz pierwszy od dłuższego czasu można było usłyszeć dzwonki wietrzne – ciche, wyraźne i nieprzerwane.