Kilka minut później obaj mężczyźni zostali przetransportowani do bezpiecznego kutra. Za nimi Aurora’s Wake kołysała się delikatnie na falach, podarty żagiel łopotał, pokryty bliznami, ale wciąż unosił się na wodzie. Owinięty w koc Liam zwrócił się do Ethana, mówiąc niskim, ale spokojnym głosem. „Mnie też uratowałeś Ethan odetchnął, a na jego ustach pojawił się najsłabszy uśmiech.
Kuter prowadził ich z powrotem w kierunku lądu, a słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Po raz pierwszy od wielu godzin Ethan pozwolił sobie na chwilę relaksu, opierając się o reling, gdy linia brzegowa powoli pojawiła się w zasięgu wzroku. Liam siedział nieopodal, wciąż owinięty kocem, z ciężkimi, ale czujnymi oczami.