Następnego ranka Gabby przyjechała wcześnie z paczką bekonowych smakołyków pod pachą. Juno i Juniper zatańczyły z podekscytowania, gdy ją zobaczyły. Nakarmiła je ręcznie, z bólem w sercu. Nie chciała się z nimi żegnać – ale chciała, by miały coś więcej niż schroniskowe życie.
Punktualnie o 14:00 przyjechał Josh. Wysoki, łagodny i schludnie ubrany, miał życzliwe oczy, które w zamyśleniu rozglądały się po obiekcie, gdy Gabby oprowadzała go po nim. Ale gdy tylko zobaczył psy, jego spojrzenie wylądowało na Juniper – i zatrzymało się. Gabby natychmiast to zauważyła.