Opuszczony statek dryfuje w kierunku wioski – miejscowi bledną, gdy widzą, co się na nim znajduje

Dzieci płakały, mężczyźni przeklinali pod nosem, a kobiety trzymały dłonie przy ustach, jakby przygotowując się na uderzenie. „Zmiażdży łodzie!” – krzyknął ktoś. „Prosto w molo!” – dodał inny, wskazując drżącymi palcami. Ale Elias nie spuszczał wzroku z dziobu statku. Śledził kąt jego dryfu względem zarysu ściany portu.

Bicie jego serca zwolniło, gdy rozważał to w głowie. „Nie – mruknął. „Nie uderzy.” I rzeczywiście, im bardziej się temu przyglądał, tym bardziej był tego pewien. Statek przeleciałby blisko, tak blisko, że wydawałoby się to bliskie chybienia, ale nie uderzyłby w molo. Uświadomienie sobie tego faktu przyniosło mu ulgę, ale pozostali nie wydawali się przekonani.