Clara ścisnęła dłoń matki, a cisza między nimi była gęsta zarówno z powodu wyczerpania, jak i zrozumienia. Po raz pierwszy od czasu diagnozy nie czuła się, jakby spadała – po prostu była zawieszona, wystarczająco stabilna, by oddychać. Ale potem sprawy przybrały inny obrót.
Jej wyniki spadły poniżej zera. Lekarze mówili przyciszonym tonem poza jej pokojem, używając słów takich jak „agresywne leczenie” i „ograniczony czas” Kolejna faza terapii kosztowałaby więcej niż Maggie miała – więcej niż którekolwiek z nich mogło sobie wyobrazić.