Zdezorientowana Gwen wskazała na Elizabeth. „Ona teraz zajmuje się posiadłością – powiedziała spokojnym głosem. Mężczyźni podziękowali jej i podeszli do Elizabeth. Gwen odwróciła się z powrotem do czekającego gościa i kontynuowała ciche ukłony i półuśmiechy, starając się nie pozwolić, by jej zmieszanie odwróciło jej uwagę od chwili.
Przytulała drugą kuzynkę Alberta na pożegnanie, kiedy to się stało – ostry, gardłowy krzyk z drugiej strony kościoła. Głowy się odwróciły. Gwen odwróciła się. Elizabeth stała blisko ławek, ściskając dokument. Jej oczy były szeroko otwarte, ręce drżały, a oddech szybki i płytki. Wyglądała, jakby zobaczyła ducha.