Potem, równie nagle, zatrzymała się. Jej głowa opadła nisko. Przez jedną długą, straszną sekundę wydawało się, że patrzy prosto przez szybę, prosto na nich. Potem pochyliła się i podniosła coś z ziemi. Lily sapnęła. „Co to jest?
W jej szczękach, ledwo widoczna w świetle reflektorów, wisiała ciemna, bezkształtna masa, coś, co lśniło słabo od wilgoci i ziemi. Delikatnie ją uniosła i wycofała się w głąb zagrody, osiadając ponownie w zacienionym kącie, którego nikt nie mógł wyraźnie zobaczyć. Zespół stał zamrożony. „Czy to było… jedzenie? – szepnął jeden z opiekunów.