Jego tata prawie się zakrztusił. „Psa?” Jamie skinął głową. „Małego. Mogę się nim zająć. Nie musi być drogi” Jego tata spojrzał na niego – naprawdę spojrzał. To było najwięcej, co Jamie powiedział przez cały tydzień. Może przez cały miesiąc. Jego oczy nie świeciły, jeszcze nie, ale nie były też puste. Coś w nich migotało. Iskra.
„Nie wiem, Jamie – powiedział szczerze. „Psy to dużo. Jedzenie, lekarstwa, rachunki za weterynarza… ledwo sobie radzimy Jamie nie kłócił się. Powiedział tylko: „Dobrze” i poszedł wcześnie spać. Jego ojciec siedział przy stole długo po tym, jak odszedł, wpatrując się w swój talerz, a ciężar świata nagle poczuł się trochę cięższy niż zwykle.