Ten mężczyzna miał dość nieuprzejmych turystów, którzy wtargnęli na jego teren – postanowił więc wykazać się kreatywnością

Robert wrócił do domu, mamrocząc pod nosem. To nie byli nieszkodliwi wędrowcy. To nie byli odkrywcy. Byli uprawnionymi obcymi, którzy traktowali jego ziemię, jakby była częścią ich pakietu wakacyjnego. Kiedy po raz pierwszy usłyszał, że w pobliżu powstaje kurort, poczuł nadzieję.

Może podniesie to wartość nieruchomości. Może ktoś zechce kiedyś kupić winnicę, gdy jego już nie będzie – ktoś, kto pokocha ją tak, jak Marianne. Nie spodziewał się, że przyniesie to codzienny brak szacunku i zdeptane rzędy.