Ten mężczyzna miał dość nieuprzejmych turystów, którzy wtargnęli na jego teren – postanowił więc wykazać się kreatywnością

Na początku był to tylko jeden lub dwa – wydeptany fragment między winoroślami, złamany słupek, papierowy kubek do kawy na wpół zakopany w ziemi. Zmarszczył brwi, posprzątał i uznał, że to sprawka dzieci. Potem to się powtórzyło. I znowu.

W trzecim tygodniu winnica wyglądała już inaczej. Turyści zaczęli korzystać z jego posiadłości jak ze skrótu do malowniczego punktu widokowego w pobliżu tylnego wzgórza. Beztrosko przechodzili przez rzędy, stąpając po korzeniach i ciągnąc za sobą torby.