Mama mówi dzieciom, by trzymały się z dala od zrzędliwego sąsiada-weterana – ale kiedy odchodzi, otrzymują szalony prezent

Unikali go przez lata; potem przeczytali jego testament!

Judith Johnston wpatrywała się w wyblakłą kopertę w swoich dłoniach, kciukiem śledząc wielkie litery, które zapisywały nazwisko jej rodziny. W jej żołądku zawiązał się supeł, gdy przypomniała sobie, ile razy ostrzegała swoje dzieci, by unikały swojego sąsiada, starszego pana Kendricka. „To nie może być nic dobrego – mruknęła z niepokojem.

Kilka tygodni po jego śmierci trzymała w ręku list od jego adwokata, w którym prosił o obecność jej rodziny podczas odczytywania testamentu pana Kendricka. Co mógł im zostawić? Zawsze uważała, że ten człowiek to same kłopoty. „Mam złe przeczucia co do tego, jak to się skończy”, wyszeptała pod nosem;

Judith obróciła kopertę w dłoniach, a jej umysł szalał. Wyobraziła sobie stały grymas i zimne spojrzenie pana Kendricka. Jakie tajemnice może skrywać ta koperta? Jej dłonie pociły się, gdy wyobraźnia szalała z możliwościami. A co, jeśli to był jakiś okrutny żart, mający na celu ukaranie jej rodziny za unikanie go? Albo, co gorsza, sposób na zszarganie ich imienia jako ostatni akt goryczy? Serce Judith waliło, gdy zastanawiała się, czy w ogóle chce wiedzieć, co jest w środku.

Jednak ciekawość zwyciężyła nad strachem. Drżącymi dłońmi zrobiła małe rozdarcie w górnej części koperty…

[pageview]

Judith oddech uwiązł w gardle, gdy gorączkowo skanowała list. Czas zdawał się zwalniać, gdy słowa przenikały jej duszę. Przez chwilę wszystko wydawało się zamazane. Potem, gdy słowa zaczęły do niej docierać, wyciągnęła rękę do oparcia krzesła, potrzebując wsparcia. „JOHN!” zawołała głośno, jej głos drżał. Chciała, żeby to przeczytał, żeby upewnić się, że nie ma przywidzeń. Czy to naprawdę może być prawda? Uderzyła w nią fala uczuć – szok, smutek, strach. Bała się bardziej niż czegokolwiek innego.

Judith wróciła myślami do dnia, w którym przeprowadzili się do nowej dzielnicy. Przypomniała sobie, jak pan Kendrick siedział cicho na werandzie, a jego oczy śledziły każdy ich ruch. Co wiedział wtedy, a co ona odkryła dopiero teraz?

[pageview]

Przez pierwsze kilka tygodni próbowała nawiązać kontakt z panem Kendrickiem, ale szybko się to zmieniło. Pamiętała, jak upiekła ciasto, aby przedstawić mu się jako ich nowi sąsiedzi. Ale kiedy zapukała do jego drzwi, tylko spojrzał i mruknął „Nie ma potrzeby”, po czym gwałtownie zamknął drzwi. Jego chłód zabolał.

Z czasem Judith przestała próbować do niego dotrzeć. Nawet w Halloween, kiedy ich dzieci chodziły od drzwi do drzwi, jego okna pozostawały ciemne, w wyraźnym kontraście do radosnego śmiechu i migoczących świateł, które emanowały z innych domów. Powoli, ale pewnie, Judith zaczęła wierzyć w to, co szeptali o nim sąsiedzi – że lepiej zostawić go w spokoju.

[pageview]

W małym miasteczku, takim jak ich, plotki płynęły jak woda i wszyscy zdawali się znać sprawy innych. Było to szczególnie prawdziwe, jeśli chodzi o pana Kendricka. Nie był on typem człowieka, którego można spotkać w supermarkecie podczas niezobowiązującej pogawędki. Nie, on był inny.

Ale z biegiem lat jej dzieci stawały się coraz starsze i bardziej zbuntowane. Historie o tak zwanym „przerażającym starym sąsiedzie weteranie” zaintrygowały je. Na szkolnym podwórku krążyły opowieści o panu Kendricku – niektórzy mówili, że zakopał skarb na swoim podwórku, inni szeptali, że praktykował dziwne rytuały pod osłoną nocy. Im mroczniejsza plotka, tym bardziej przyciągała uwagę dzieci.

[pageview]

Zwłaszcza jej najstarszy syn, Daniel, wydawał się niezwykle zainteresowany tymi plotkami. Zawsze żądny przygód, Daniel nigdy nie przegapił okazji, by zaimponować swoim przyjaciołom i kolegom z klasy. Dla niego tajemnica pana Kendricka wydawała się wielkim wyzwaniem, któremu czuł się niemal zmuszony stawić czoła.

Judith potrząsnęła głową, wracając myślami do kłótni o ciekawość Daniela. Próbowała zabronić mu zbliżania się do posiadłości pana Kendricka, martwiąc się, co może się stać, jeśli jej rozbrykany syn go sprowokuje. Ale lekkomyślnej pasji Daniela nie dało się powstrzymać. Nie raz Judith przyłapała go na próbie szpiegowania sąsiada późno w nocy, co podsyciło jej najgorsze obawy o to, do czego może być zdolny pan Kendrick, jeśli zostanie sprowokowany.

[pageview]

Ostatnią kropelką nad i był dzień, w którym zobaczyła Daniela zakradającego się na podwórko pana Kendricka. Jej serce wyskoczyło z piersi, wyobrażając sobie, że jej syn został zaatakowany przez brutalnego i niestabilnego mężczyznę, za którego uważała ich sąsiada. Judith wybiegła na zewnątrz i odciągnęła Daniela w momencie, gdy pan Kendrick wyłonił się ze swoich tylnych drzwi, wściekle się gapiąc.

Przypomniała sobie, jak pan Kendrick krzyczał za nimi, a jego żwirowy głos niósł się echem po ulicy. „Trzymaj tego chuligana z dala od mojego podwórka!”. Twarz Judith płonęła ze wstydu z powodu zachowania syna. Podwoiła swoje ostrzeżenia, pewna, że wybryki Daniela zmuszą pana Kendricka do odwetu.

[pageview]

Zastanawiając się nad przeszłością, gdy trzymała kopertę, Judith uznała za niemal surrealistyczne, że pan Kendrick zostawił coś dla nich. Ledwo zamienili ze sobą kilka słów i była pewna, że dobrze wiedział, że cała okolica unikała go jak zarazy.

Jak człowiek, który był tak znienawidzony, mógł chcieć, by czytali jego testament? To nie mogło być nic dobrego, prawda? Judith nerwowo obgryzła paznokcie i wyjrzała przez okno na opuszczony stary dom pana Kendricka. „Co ty wyprawiasz, stary zrzędo? – mamrotała, marszcząc brwi.

[pageview]

W końcu dłoń na jej ramieniu wyrwała ją z marzeń. Nieco zaskoczona Judith odwróciła się, by zobaczyć zarumienioną twarz męża. „Przepraszam, byłem w piwnicy w poszukiwaniu mojego starego magnetowidu, kiedy usłyszałem, jak wołasz moje imię – powiedział, brzmiąc na nieco zdyszanego. „Co się dzieje?”

„Chodź, musisz to zobaczyć – powiedziała poważnie Judith, wyciągając kopertę z tylnej kieszeni. Oczy Johna podążyły za jej ruchami, a jego wyraz twarzy zmienił się ze zdezorientowanego na zaciekawiony. „Co to jest? – zapytał, pochylając się bliżej.

[pageview]

„Sama zobacz – szepnęła Judith, ostrożnie podając kopertę mężowi. Widziała, jak z trudem ją otworzył i wyjął list. Jego oczy łapczywie skanowały stronę. Gdy dotarły do niego słowa, jego usta otworzyły się w szoku;

John zamrugał gwałtownie, jakby chciał oczyścić wzrok. Trzymając mocno list, odwrócił się do Judith z szokiem wyrytym na twarzy. „To nie może być prawdziwe – powiedział z niedowierzaniem. Judith skinęła głową, rozumiejąc jego reakcję.

[pageview]

„To musi być jakiś żart – kontynuował, jego głos ledwo przekraczał szept. Potrząsnął lekko głową, jakby próbował nadać temu wszystkiemu sens. „Dokładnie to samo pomyślałam – odparła Judith, wpatrując się w list w jego drżących dłoniach.

„Co powinniśmy zrobić?” zapytała Judith. John jeszcze raz wpatrywał się w list, ponownie czytając słowa, jakby oczekiwał, że się zmienią. Ale tak się nie stało. „Może powinniśmy iść? – powiedział, brzmiąc niepewnie.

[pageview]

Judith zawahała się, przygryzając wargę, gdy jej umysł gonił. W liście znajdowała się formalna notatka od prawnika pana Kendricka, w której prosił on rodzinę o obecność podczas odczytywania testamentu. Obecność wydawała się absurdalna, biorąc pod uwagę ich napiętą historię z odizolowanym starcem.

Jednak dręcząca ciekawość nie dawała jej spokoju. Dlaczego pan Kendrick wezwał ich zza grobu? Jakie stare sekrety mogą odkryć? Dreszcz przeszedł jej po kręgosłupie, gdy wyobraziła sobie, co ich czeka. Ale nie mogła nic na to poradzić, musiała zrozumieć, dlaczego zostali wezwani przez człowieka, którego prawie nie znali.

[pageview]

„W porządku – powiedziała w końcu. „Chodźmy i dowiedzmy się, o co tak naprawdę chodzi. Niepokój zawirował w jej wnętrzu, ale wiedziała, że to może być ich ostatnia szansa, aby dowiedzieć się czegoś o tajemniczym mężczyźnie, który mieszkał obok nich. Modliła się, aby to niespodziewane zaproszenie otworzyło im oczy.

Na dole listu znajdował się jednak jeden istotny szczegół, który przykuł jej uwagę. List stwierdzał, że cała rodzina Johnsonów musi być obecna podczas odczytywania testamentu. Tak też zrobili. Judith zebrała swoją rodzinę i powiedziała synom, że muszą udać się do biura prawnika, ponieważ pan Kendrick zażądał ich obecności. Myślała, że jej synowie będą zaciekawieni, może nawet podekscytowani, ale ich reakcje ją zaskoczyły.

[pageview]

Jej synowi Danielowi zbielała twarz, gdy usłyszał te wieści. Pomimo jej powtarzających się pytań, zbył ją, mówiąc, że nic się nie stało. Zajęta zbliżającym się odczytaniem testamentu, Judith postanowiła nie naciskać go dalej. „Nie ma dziś czasu na humorzastych nastolatków”, mamrotała pod nosem.

Ale kiedy jechali do biura prawnika, Judith spojrzała na Daniela w lusterku wstecznym. W milczeniu wpatrywał się w okno, a jego twarz wciąż była blada. Zauważyła, że jego noga podskakuje nerwowo. Czego jej nie powiedział? Czy wiedział coś o panu Kendricku, czego ona nie wiedziała? Judith rozważała konfrontację z nim, ale uznała, że dzisiejszy dzień jest już wystarczająco skomplikowany. Mimo to, ogarnął ją niepokój.

[pageview]

Judith nie miała jednak zbyt wiele czasu na zastanawianie się nad dziwną reakcją Daniela. Dotarli już do okazałego, ceglanego biura prawnika. Ku ich zaskoczeniu, parking był zapełniony samochodami, przez co musieli polować na jedno z ostatnich wolnych miejsc;

„Dlaczego jest tu tak wielu ludzi?” mruknął John, jego głos był zabarwiony zarówno irytacją, jak i zaskoczeniem. Judith tylko potrząsnęła głową, równie zakłopotana jak on.

[pageview]

Podeszła do ciężkich drewnianych drzwi, a jej dzieci i mąż podążali tuż za nią. Gdy zbliżyli się do wyznaczonej sali konferencyjnej, rozległ się stłumiony dźwięk wielu głosów. Judith zatrzymała się, unosząc dłoń nad mosiężną klamką, wymieniając zdziwione spojrzenia z rodziną. Co się tam działo? Kto jeszcze został wezwany na to dziwne wydarzenie?

Biorąc głęboki oddech, Judith przekręciła klamkę i pchnęła drzwi. „Chodźmy”, wyszeptała. Nadszedł czas, aby się dowiedzieć. Ale to, co znalazła w środku było czymś, co sprawiło, że chciała wrócić do samochodu i natychmiast pojechać do domu;

[pageview]

Ku ich zdumieniu, Judith zobaczyła, że pokój był wypełniony znajomymi twarzami – wszyscy ich sąsiedzi z okolicznych domów zebrali się w środku. Ciche szmery przetoczyły się przez tłum, gdy Johnsonowie weszli do środka.

Judith zakręciło się w głowie. Czy pan Kendrick zażądał obecności całej okolicy na odczytaniu testamentu? Ale dlaczego? Za życia wszyscy trzymali się z daleka od dziwnego starca.

[pageview]

Judith przeskanowała pomieszczenie, dostrzegając mieszankę znajomych twarzy z sąsiedztwa. Niektórzy wyglądali po prostu na zaciekawionych, tasując papiery lub szepcząc cicho do siebie w oczekiwaniu na rozpoczęcie. Inne odzwierciedlały niepokój, jaki odczuwała Judith. Czy wszyscy otrzymali tajemnicze listy zza grobu?

Gdy Judith i jej rodzina znaleźli miejsca, zauważyła, że Daniel kurczy się, jakby próbował zniknąć w swoim fotelu. Jej wcześniejsze wątpliwości powróciły. Dlaczego jej syn zachowywał się tak dziwnie? Co ukrywał?

[pageview]

Zanim Judith zdążyła zastanowić się nad dziwnym zachowaniem syna, prawnik głośno uderzył knykciami w ciężki drewniany stół, zwracając uwagę szemrzącego pokoju. „Zaczynajmy – oznajmił, poprawiając okulary i otwierając kopertę zapieczętowaną czerwonym woskiem.

Judith poczuła, jak powietrze gęstnieje z niepokoju, gdy sąsiedzi wspólnie wstrzymali oddech. Czego się dowiedzą? Trzymała się mocno krzesła, nie wiedząc, czego się spodziewać;

[pageview]

Prawnik zaczął czytać testament pana Kendricka monotonnym tonem. Umysł Judith szalał, gdy próbowała zrozumieć, dlaczego zrzędliwy, cichy mężczyzna chciał, aby cała okolica tam była. Jaką wiadomość zostawił dla wszystkich?

Rozejrzała się po innych znajomych, ale nieznanych twarzach w pokoju. Zauważyła Sally Jenkins siedzącą naprzeciwko niej. Ta słodka dziewczyna zorganizowała kiedyś paradę uliczną tuż przed domem pana Kendricka, gdy dowiedziała się, że są jego urodziny. Jednak reakcja, jaką otrzymała, nie była taka, jakiej się spodziewała. Pan Kendrick krzyknął, by opuścili jego posesję i szybko wycofał się do środka. Teraz oczy Sally były spuszczone,

[pageview]

Nagle Judith zdała sobie sprawę, że monotonny głos prawnika zniknął w tle; straciła koncentrację. Szybko dostroiła się z powrotem i zobaczyła, jak przewraca stronę w dokumencie, który czytał. Oczyszczając gardło, powiedział: „Pan Kendrick zostawił każdemu z was kopertę z instrukcjami, aby nie otwierać jej przed upływem miesiąca”.

Chociaż prawnik nadal mówił, uwaga Judith już się rozproszyła. Co tu się do cholery dzieje? Rozejrzała się po pokoju i zauważyła, że wszyscy inni wydawali się tak samo zdziwieni jak ona. Koperta? Co to może oznaczać?

[pageview]

Gdy prawnik skończył czytać, zaczął rozdawać każdej osobie zapieczętowane koperty. Judith obróciła swoją w dłoniach, całkowicie zdezorientowana. Spojrzała w górę i zobaczyła, jak Daniel szybko wkłada swoją kopertę do kieszeni, wciąż unikając jej wzroku.

W drodze powrotnej do domu w głowie Judith kłębiło się od pytań. Wpatrywała się w dom pana Kendricka, gdy go mijali. Co chciał, aby wiedzieli, a czego nie mógł powiedzieć, gdy jeszcze żył?

[pageview]

Pomyślała o plotkach, ich unikaniu i o tym, jak wszyscy celowo go ignorowali. Czy cały czas się myliła? A może jego celem była jakaś tajemnicza zemsta? Co mogło być w tej kopercie?

Po powrocie do domu John wziął jej drżącą dłoń w swój silny uścisk. Napotkał jej zaniepokojone oczy i rzucił jej świadome spojrzenie, cicho zapewniając ją, że jest tak samo zdezorientowany i oszołomiony tym wszystkim. Delikatnie ścisnął jej dłoń, wysyłając przez jej ciało falę ciepła, która złagodziła jej nerwy. Ich czułą chwilę przerwał jednak głośny hałas…

[pageview]

Źródłem zamieszania był ich najmłodszy syn, Simon. „Mamo, tato, czy mogę już otworzyć mój list?” błagał niemożliwie jęczącym tonem. „Może w środku jest ogromny czek na milion dolarów i będziemy mogli pojechać na wymyślne wakacje!” kontynuował, jego głos wzrastał z podekscytowania. „Może nawet na Hawaje!”

John zachichotał i figlarnie zmierzwił blond włosy Simona. „Cóż, to z pewnością byłoby coś! – powiedział, a na jego twarz wkradł się rozbawiony uśmiech. „Ale może zrobimy kalendarz z odliczaniem, który pomoże nam wszystkim cierpliwie czekać? Założę się, że twoja mama mogłaby zrobić coś fajnego. Brzmi jak dobry pomysł?” – zasugerował ciepło. Niebieskie oczy Simona rozbłysły na ten pomysł. Judith uśmiechnęła się delikatnie, wdzięczna za uspokajającą obecność Johna. Nawet pośród niepewności, wiedział jak podtrzymać ich na duchu.

[pageview]

Miesiąc nie mógł minąć wystarczająco szybko. W miarę upływu dni Judith czuła, jak napięcie w okolicy rośnie. Krążyły plotki o tym, co może znajdować się w listach. Niektórzy uważali, że były to oszczędności życia pana Kendricka rozdane sąsiadom. Inni szeptali, że zawierały mroczne sekrety lub listę pretensji.

Judith starała się ignorować spekulacje, ale ciekawość gryzła także ją. Zauważyła, że ludzie przyglądają się sobie podejrzliwie, zastanawiając się, czy ktoś jeszcze otrzymał list;

Pewnego dnia przyszła Sally z ulicy, z kopertą w ręku. „Otworzyłaś już swoją?” zapytała nerwowo Judith. Judith potrząsnęła głową, pokazując jej kalendarz odliczający czas do pamiętnego dnia.

[pageview]

W końcu oczekiwanie dobiegło końca. Sąsiedzi zebrali się w oczekiwaniu, z kopertami w rękach. Gdy zegar wybił północ, dźwięk rozdzieranego papieru wypełnił powietrze. W tłumie rozległy się westchnienia i pomruki. Wreszcie zrozumieli prawdziwe przesłanie pana Kendricka – i to zmieniło wszystko.

Wewnątrz każdej koperty znajdował się klucz. Wraz z kluczem znajdował się długi, odręcznie napisany list. Kiedy przeczytali list, wszystko nagle się zmieniło. W tym momencie ich postrzeganie zmieniło się, gdy poznali sekrety, których nigdy nie znali.

[pageview]

„Do moich sąsiadów,

Mam nadzieję, że ten list dobrze cię przyjmie. Już mnie nie ma, ale mam kilka ostatnich słów do przekazania.

Wiem, że postrzegaliście mnie jako dziwnego starca na rogu, odludka z sąsiedztwa. Powtarzaliście plotki, unikaliście mojego domu i trzymaliście swoje rodziny z daleka. Nie mogę was winić – nie ułatwiałem wam tego.

Moja przeszłość była pełna smutku i traumy. Po śmierci żony zamknąłem się w sobie. Odepchnąłem od siebie życzliwość i ukryłem swoje rany za surową fasadą. Na dodatek cierpiałem na poważny zespół stresu pourazowego (PTSD) po tym, jak brałem udział w walkach. Głośne dźwięki i hałaśliwe dzieci wywoływały u mnie niespokojne wspomnienia… 

[pageview]

Ale widziałem wasze rodziny, słyszałem wasz śmiech, obserwowałem, jak rozwija się wasze życie. Tęskniłem za połączeniem, ale nie mogłem go osiągnąć. Moja izolacja narzuciła się sama.

Nie chcę, żebyś się nade mną litował. Co się stało, to się nie odstanie. Mam jednak nadzieję, że moje odejście otworzy wam oczy – i serca – na innych takich jak ja. Nawet za najbardziej nieprzyjazną twarzą kryje się ludzki duch, który pragnie być poznany. Chcę, abyście użyli tego klucza, klucza do mojego domu, aby zwracać uwagę na tych, którzy są wokół was;

Wyciągnij rękę, nawet jeśli wydaje się to beznadziejne. Więcej słuchaj, mniej osądzaj. Oferuj ciepło tym, którzy wydają się zimni. W ten sposób zdrowiejemy. Zostawiam ci mój dom i dobytek. Niech to nas połączy.

Ostrożnie,

Twój sąsiad,

Kendrick”

[pageview]

Oszołomieni sąsiedzi spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Pan Kendrick przekazał im cały swój majątek – podzielony równo między wszystkich mieszkańców bloku. Judith zakryła usta w szoku. Byli teraz właścicielami domu, który przez te wszystkie lata wydawał się tak złowieszczy. Jakie tajemnice czekały w środku?

W kolejnych dniach sąsiedzi odkrywali swoje nowe wspólne dziedzictwo. Szperali w rzeczach pana Kendricka, poznając jego historię poprzez pozostawione przez niego przedmioty. Zdjęcia ujawniły jego smutek z powodu przedwczesnej śmierci żony. Książki pokazały jego zainteresowania i marzenia. Płyty i dzieła sztuki ukazały człowieka kulturalnego i głębokiego.

[pageview]

Dom stał się miejscem spotkań, a sąsiedzi wpadali na kawę na ganku pana Kendricka. Śmiech wypełnił pokoje niegdyś spowite mrokiem. Zjednoczony w żalu i wdzięczności blok przekształcił się w prawdziwą społeczność. Klucze odblokowały coś więcej niż dom – odblokowały więzi między sąsiadami. Ostatni dar pana Kendricka będzie dawał jeszcze przez wiele lat.

Ale była jedna rzecz, która wciąż dręczyła Judith. Chodziło o jej syna Daniela. Zastanawiała się nad dziwną reakcją syna na odczytanie testamentu i listu. Co on miał z tym wspólnego? Dlaczego zachowywał się tak dziwnie? Judith wiedziała, że musi ponownie się z nim skonfrontować, ale musiała to zrobić ostrożnie. Wiedziała, jak trudni potrafią być nastoletni chłopcy. Delikatnie zapytała więc Daniela, czy coś ukrywa.

[pageview]

Na początku Daniel zbył jej pytania, mamrocząc pod nosem i odwracając się. Ale Judith delikatnie nalegała, kładąc pocieszającą dłoń na jego ramieniu. „Hej, w porządku, możesz mi powiedzieć”, powiedziała uprzejmie;

W końcu, ze łzami w oczach, Daniel przyznał się łamiącym się głosem. Lata temu zakradł się do domu pana Kendricka na głupią młodzieńczą odwagę, szperając w jego najbardziej prywatnych przestrzeniach. Grzebał w szufladach i rzeczach w sypialni pana Kendricka, zbyt wścibski i niedojrzały w tamtym czasie, by pomyśleć, że narusza czyjeś głęboko osobiste zaufanie i prywatność.

[pageview]

Zawstydzony Daniel opisał przerażenie pana Kendricka, który odkrył go tam, czerwonego na twarzy i krzyczącego, gdy wyrzucał Daniela z domu. Od tamtej pory poczucie winy ciążyło Danielowi na sumieniu, wiedząc, jak głęboko naruszył prywatność i godność samotnego starca.

 

Łzy napłynęły Judith do oczu, gdy objęła syna ramionami, teraz w pełni rozumiejąc głębię jego smutku z powodu śmierci pana Kendricka. Delikatnie wyciągnęła list, zwracając jego uwagę na słowa przebaczenia napisane przez pana Kendricka. „To szansa, Daniel – wyszeptała, przyciskając list do jego piersi. „Szansa dla nas, by zacząć od nowa. Jego ostatni prezent dla nas to szansa na pójście naprzód bez ciężaru przeszłości.

[pageview]

Gdy prawda wyszła na jaw, a zadośćuczynienie zostało dokonane, z serca Daniela spadł ciężar. Mógł teraz wspominać pana Kendricka z miłością zamiast z żalem. Stary człowiek przyniósł odnowę nie tylko społeczności, ale i samemu Danielowi.

Po pewnym czasie okolica nabrała innego charakteru. Ludzie zaczęli bardziej dbać o swoje domy i siebie nawzajem. Dzieci bawiły się na zewnątrz bez żadnych obaw. Cała ta zmiana była zasługą ostatniego prezentu od pana Kendricka. Jego list nauczył wszystkich zrozumienia i życzliwości. Mimo że nie było go już w pobliżu, jego przesłanie było nadal silne. Daniel za każdym razem, gdy przechodził obok domu pana Kendricka, uśmiechał się i myślał o mądrych słowach staruszka. Wszyscy w sąsiedztwie myśleli teraz ostrożniej przed dokonaniem osądów, wiedząc, że każdy ma swoje własne ukryte bitwy.